Bath&Body Works podbiło serca Polek jak tylko pojawiło się w kraju pod koniec września zeszłego roku. Blogi zalała relacja z otwarcia w Złotych Tarasach i zachwyty nad produktami. Mimo wszechobecnego BBW-wariactwa, ja spokojnie przechodziłam koło cudownie pachnących sklepów. No, ale ignorantem być nie można dlatego przy okazji tegorocznych wyprzedaży zdecydowałam, że zaopatrzę się w jakieś mazidło w tym przybytku aromatycznych rozkoszy. Oczywiście trochę się zagapiłam i do sklepu poszłam, kiedy praktycznie wszystko zostało wykupione, niemniej udało mi się coś wygrzebać. A mianowicie dwa balsamy do ciała, ponieważ na półce w łazience pustki. Żeby nie było jeden z balsamów został wybrany i nabyty przez mojego M. w ramach „jak już tam będziesz, to weź co Ci się spodoba”. Drugi nabyłam tradycyjnie własnymi rękami (i nosem).