Jakiś czas temu w drogeriach Natura pojawiła się długo wyczekiwana przeze mnie limitowanka Catrice - Cucuba. W pierwotnym założeniu do moich rąk miał trafić tylko bronzer, ale gdy stanęłam przed szafą Catrice z prawie pełnym standem limitowanki, to owładnął mną dziki szał zakupowy. Oto, co nabyłam drogą kupna:
Straaaasznie zgrzeszyłam, ale jestem zadowolona z zakupów. Jak widać na zdjęciach, w mojej kosmetyczce zagościło 5 sypkich cieni, bronzer, pomadka oraz dwa odcienie lakierów do paznokci. Wszystkie te produkty fajnie będą wyglądać w złoto-brązowych wczesnojesiennych stylizacjach.
Mój ulubieniec - bronzer, został wyprodukowany w Polsce, ma 23 g i jest ważny 24 miesiące od daty otwarcia. Produkt ma świetny kolor, dla mnie to odcień czekoladowego cappucino z mlekiem. Na zdjęciach tego nie widać, ale w rzeczywistości bronzer posiada niewielkie drobinki, które na szczęście na skórze są praktycznie niewidoczne.
Jak widać produkt jest dobrze napigmentowany, ale jego dość miękka formuła sprawia, że nakłada się w niewielkich ilościach i można stopniować efekt, dzięki czemu bardzo trudno zrobić sobie nim krzywdę. Mam jasną karnację i mieszaną cerę, ale ten produkt wygląda na twarzy super naturalnie, a dodatkowo jest tak niesamowicie trwały, że stał się moim ulubionym kosmetykiem.
Wzięłam wszystkie pięć cieni, ponieważ po szybkim sprawdzeniu na dłoni, nie byłam w stanie się zdecydować na konkretne kolory. Wszystkie mi się strasznie spodobały, szczególnie miętowy o delikatnie metalowym połysku. Powiem szczerze, że nie żałuje ponieważ cienie mają świetną pigmentację i bardzo fajnie się ze sobą rozcierają.
Każde pudełeczko ma 2 g i zostało wyprodukowane w Polsce, a jego data ważności to 24 miesiące od daty otwarcia. Po otwarciu wieczka widać sitko o dość dużych oczkach, przez które (o dziwo!) wydostaje się niewiele produktu. Cienie są dość drobno zmielone, dobrze trzymają się pędzla i nakładane ruchem wklepującym osypują się w niewielkim stopniu. Na bazie spokojnie wytrzymują cały dzień, chociaż po około 5 godzinach kolory zaczynają blednąć.
Cienie na zdjęciu ułożyłam w kolejności numerycznej, od lewej są to: 01 Sunny Side, 02 Reggaeton, 03 Salsa Cubana, 04 Havana Drum oraz 05 Take It Mint. Swatche poniżej są zrobione w tej samej kolejności. Piękne kolorki.
Na deser zostaje pomadka w odcieniu 01 Salsa Cubana, która zachwyciła mnie swoim kolorem. Jest to taki idealny koral. Niestety kosmetyk ma drobinki, za którymi nie przepadam, ale okazało się, że na ustach wyglądają całkiem fajnie. Pomadka ma kremową konsystencję, nie wysusza, ale daje przyjemne "mokre" wykończenie. Produkt ma 3 g, jest ważny 18 miesięcy od otwarcia, ale w przeciwieństwie do innych posiadanych przeze mnie kosmetyków z tej limitki, wyprodukowany został we Włoszech.
Produkty są świetne! Wiem, że w internecie można znaleźć pełno postów na temat LE Cucubana, ale nie mogłam się oprzeć, żeby nie przekazać swojego zachwytu nad kilkoma kosmetykami z tej limitowanki. Firma Catrice dała popis świetnej jakości za niewielką cenę (szczególnie po obniżce cen).
bardzo podoba mi się bronzer, ale w użytkowaniu mam już trzy ;)
OdpowiedzUsuń