W poszukiwaniu inspiracji do recenzji przypomniałam sobie, że w jednym z folderów leżą całkiem niezłe zdjęcia mojego pierwszego lakieru Kiko, który przywiozłam sobie z Francji w zeszłym roku. Uprosiłam wtedy męża o wycieczkę na drugą stronę miasta, żebym w końcu mogła sprawdzić fenomen tej firmy. Okazało się jednak, że parę tygodni później w warszawskiej Arkadii otworzono pierwszy w Polsce salon Kiko. W takim razie niech ten post będzie zachętą do wycieczki do Arkadii ;)
Lakier, o którym chcę dzisiaj napisać, pochodzi ze standardowej całorocznej kolekcji i ma numerek 515. Na stronie internetowej Kiko lakier ten ma cenę 15 zł, a ja go kupiłam za jakieś 4 euro, co według dzisiejszego przelicznika wynosi około 16,5. Przepłaciłam ;) Buteleczka klasyczna, kwadratowa o pojemności 11 ml, z satynową, delikatnie chropowatą nakrętką. Wyprodukowany we Francji ma ważność 24 miesiące od momentu otwarcia.
Według informacji na stronie numerek ten nazywa się Metallic Plain Chocolate, ale ja bym nie była taka chętna w określaniu tego koloru jako czekolada. Z tak dużą ilością szarości i fioletu odcień ten zakwalifikowałabym raczej jako grafit niż czekolada. W buteleczce w dużej ilości widoczny jest bardzo drobny fioletowy shimmer, który na paznokciu znika ukazując się od czasu do czasu pod słońce. Szkoda, bo liczyłam, że ta opalizująca poświata będzie bardziej widoczna. Niemniej kolor mi się bardzo podoba i uważam, że jest naprawdę elegancki. Lakier jest rzadki, ale bardzo dobrze kryjący i dwie warstwy zapewniają pełne pokrycie płytki. Płaski pędzelek w stylu tych z Golden Rose Color Rich czy europejskich Essie, sprawia, że malowanie paznokci przebiega szybko i sprawnie. Schnie dość szybko na błysk. Ostatnim aspektem jest trwałość, która chociaż nie powalająca jest dobra – 3 dni z delikatnie startymi końcówkami. Nie jest to zawrotny wynik, ale nie będę narzekać.
Kiko okazało się takie, jak o nim czytałam – absolutnie warte swojej ceny. Ładne kolory, błyszczące wykończenie, łatwość aplikacji i stosunkowo niewielka cena. Może tylko trwałość mogłaby być lepsza, ale ja czuję się naprawdę zachęcona i za jakiś czas przejadę się do salonu obejrzeć inne odcienie
A Wy mieliście styczność z Kiko? Polecacie jakieś odcienie?
Pozdrawiam,
Kasia
Kolor jest przepiękny, ciekawe o jakiej czekoladzie oni myśleli :)
OdpowiedzUsuńCzekoladki mi to nie przypomina, ale zachwyca mnie swoim perfekcyjnym wyglądem :)
OdpowiedzUsuńJa niestety KIKO jeszcze nie miałam.
rzeczywiście nie przypomina czekoladki, ale to na plus! ja uwielbiam odcienie szarości , a brązy typu ciemna czekolada nie bardzo :D śliczny jest <3
OdpowiedzUsuńMimo, że odcień nie jest czekoladowy to bardzo piękny :)
OdpowiedzUsuńPiękny połysk :)
OdpowiedzUsuńKolor jest cudowny, od dawna szukam takiego :D
OdpowiedzUsuńCzekolada to to nie jest, raczej szarość łamana niebieskim. Niemniej jednak wygląda cudnie.
OdpowiedzUsuńKolor super, ale do czekolady mu daleko, to bardziej szarość, grafit
OdpowiedzUsuńKolor jest obłędny. Szarość, ale nie szarość. Genialny!
OdpowiedzUsuńCo za piękna czerń..;)
OdpowiedzUsuńNigdy wcześniej nie spotkałam się z tą firmą, ale kolor naprawdę jest urzekający. Bardzo mi się podoba i faktycznie więcej w nim szarości niż czekolady :)
OdpowiedzUsuńPiękny jest, uwielbiam takie szarości :)
OdpowiedzUsuńKolor prześliczny :) Ale za nic w świecie nie przypomina tradycyjnego koloru czekolady :)
OdpowiedzUsuń