1. Najlepiej wspominane
Święta. Prawdziwie spokojne i rodzinne, jak nigdy. I moje pierwsze święta jako narzeczonej ;)
2. Kosmetyczne zauroczenie
Dwa miesiące, a niewiele mnie zauroczyło. Pamiętacie pewnie zamówienie z Avonu, o którym pisałam Wam tutaj, a także zachwyty nad uniwersalnym balsamem brzoskwinia i bawełna. Ten okład dla skóry wielokrotnie ratował moje usta i nie byłabym wobec niego fair, gdybym nie umieściła go w ulubieńcach. Niedługo później poczyniłam następne zamówienie, w którym przybyły mi perfumy Pur Blanca. Takie bardzo świeże wspomnienie z okresu nastoletniego, kiedy mama nie chciała mi ich kupować, bo według niej śmierdziały. Mi nie śmierdzą, są piękne, uniwersalne, tanie i podobają się mojemu narzeczonemu. W trakcie promocji na ezebra.pl nabyłam dwa odcienie cieni w kremie Color Tattoo – Permenent Taupe i Eternal Gold. Pierwszy służy mi do podkreślania brwi, drugi do wewnętrznego kącika i sprawują się rewelacyjnie. Na promocji -40% na kolorówkę w Hebe udało mi się dopaść ostatnią cielistą kredkę Max Factor i jestem przeszczęśliwa. Kolor jest przepiękny, dobrze napigmentowany i dość trwały. Za kremami w cienie ukrywa się jeden z ostatnich zakupów grudnia, który wpadł mi do koszyka z myślą o świętach. Lakier Catrice z limitowanej kolekcji Pióra i Perły w przepięknym odcieniu Krzyczącej czerwieni (Roaring Red! Oh my!). Piękny, piękny i jeszcze raz piękny. Za każdym razem, gdy mam go na paznokciach wszyscy pytają co to za lakier, bo tak zwraca na siebie uwagę. Chcecie swatche? :>
3. Kosmetyczne rozczarowanie
Po sukcesie wersji czereśniowej suchego szamponu Batiste, spodziewałam się, że ta do ciemnych włosów będzie równie udana. Niestety. Wprawdzie szampon nie bieli włosów, za to bardzo je kołtuni i sprawia, że stają się sztywne i nieprzyjemne w dotyku. A na dodatek przywiera do włosów tak, że jedynym sposobem na pozbycie się go jest podwójne mycie i nawilżanie olejami.
4. Kosmetyczne nabycie
Skoro jest to podsumowanie dwóch miesięcy (niedobra ja, niedobra, ale musicie mi wybaczyć, jako że mam zamiar zostać inżynierką-hydrolożką) to nazbierało się kilka zakupowych nowości. Nie uwzględniłam prezentów świątecznych, bo w tym roku pod choinką znajdowałam prezenty ciuchowo-akcesoriowe.
Oprócz zamówienia z Avonu, przywędrował do mnie zestaw Pur Blanca (perfumy, dezodorant w kulce, antyperspirant i roletka) z tej samej firmy. W drogeriach pokusiłam się o szampon Batiste do włosów ciemnych, szampon Head&Shoulders i sól morską w spray’u Toni&Guy. Kupując mały balsamik dla mamy do szpitala zaszłam do The Body Shop i skusiłam się na trzy miniaturki masełek z zimowej kolekcji w promocji 3 za 2 (a mówiłam, że TBS mnie nie kręci, co nie?). Jako umilacz kąpieli pokusiłam się o kremową babeczkę do kąpieli czekolada z malinami Bomb Cosmetics oraz dwa żele do kąpieli z Yves Rocher (grejpfrutowy nie załapał się na zdjęcia, bo dość szybko go zużyłam). Skończył mi się krem do buzi i zaczęłam poszukiwania następcy, poszłam po coś z Biodermy, a wyszłam z SVR Active Creme z kwasami (u mnie sprawdza się lepiej niż Effeclair Duo na noc). Teraz poszukuję jakiegoś delikatnego kremu normalizującego, co polecacie?
Z kolorówki też coś zgarnęłam do koszyka: na promocji w Hebe – cielistą kredkę Max Factor i podkład Whipped Cream, w SuperPharmie – tusz Maybelline i bazę pod cienie Dax Cosmetics, a na ezebra.pl – cienie Maybelline Color Tattoo w odcieniach Permanent Taupe i Eternal Gold. Paznokcie zaszczyciłam aż jednym lakierem kolorowym – Roaring Red z Catrice i topem – Poshe (nie chcę zapeszać, bo GTG i SV się zachwyciłam, a nic z tych miłości nie wyszło, ale póki co Poshe sprawuje się naprawdę ok).
5. Muzyczne uzależnienie
6. Książkowe zaczytanie
|
źródło: lubimyczytac.pl |
O Tabu autorstwa Casey Hill przeczytałam na jakimś blogu kosmetycznym (za Chiny nie mogę sobie przypomnieć którym). Blogerka opisywała książkę jako wciągającą, niebanalną i niesamowicie ciekawą. I tak było. Tabu wciągnęło mnie do tego stopnia, że przeczytałam książkę w jeden dzień. Nie męczący język autorki i wartka akcja naprawdę wciągają. I chociaż czasami miałam wrażenie, że wszystko dzieje się za szybko, to pochłonęłam książkę jednym tchem i chciałam więcej. A może to tylko dlatego, że ja naprawdę uwielbiam kryminały?
|
źródło: goodreads.com |
Mroczna Bohaterka. Kolacja z wampirem zagościła jakiś czas temu na blogach makijażowych w postaci konkursu na Halloween. Opcja wampirzego romansu, ale w wersji dla dorosłych zainteresowała mnie do tego stopnia, że sięgnęłam po oryginał. I tu był pierwszy smaczek tej książki – oryginał napisany był pięknym brytyjskim językiem, bez śladu błędów (z którymi spotykałam się w amerykańskich książkach) i nadmiernej ilości slangu. Książka opowiada o dziewczynie, która zostaje porwana przez królewską rodzinę wampirów. Tym śmieszniej, że dziewczyna jest wegetarianką i brzydzi się krwi. Romans jest, zakazany, niemoralny i z nutką zazdrości. Jest i zdrada i krwawe jatki. Przyzwoicie. W połowie książki autorka zaczęła wkraczać na jakieś dziwne fantastyczne między-wymiarowe tory, ale myślę że mimo to z wielką przyjemnością sięgnę po drugą część. I to raczej w oryginale, bo tłumaczka zrobiła z tej książki sieczkę, dosłownie.
7. Filmowe objawienie
|
źródło: filmweb.com |
Kto nie czekał na drugą część ekranizacja Igrzysk Śmierci ręka do góry! Ja czekałam i się nie zawiodłam! Igrzyska śmierci: W kręgu ognia to częściowo powtórka z rozrywki (bo ile można wykorzystywać konwencje igrzysk?), ale zrobiona tak, że mam ochotę na następną część i to najlepiej tutaj, zaraz. Co więcej, zachęcona chodzę dookoła książek jak moje koty dookoła miski w porze karmienia i słucham soundtracku dzień w dzień, wiedząc, że jak zacznę czytać, to mogę się nie oderwać. Chcę więcej fantastycznej buntowniczej heroiny i jej uroczego kochanka.
8. Kulinarne objawienie
Świeży szpinak z bekonem, serem pleśniowym blue, jajkiem, cebulą i sosem musztardowo-miodowym. Palce lizać ;)
9. Podróżowe odkrycie
Oprócz wyjazdu w rodzinne strony mojego narzeczonego, znowu nie mieliśmy okazji do podróży. Swoją drogą stwierdzam, że umieszczenie tego punktu w podsumowaniu było decyzją nie tyle ryzykowną co głupią i na pewno nie zobaczycie go w nowym, świeżym cyklu podsumowań na rok 2014.
10. Listopadowe i grudniowe osiągnięcie
Następny egzamin cząstkowy z francuskiego na 89% ;)
mam nadzeję, że będziesz zadowolona z peelingu z Alterry, bo mi średnio pasuje ;)
OdpowiedzUsuńi gratuluję świetnegon wyniku z egzaminu z francuskiego!
Dziękuję :)
UsuńJa ten peeling traktuje jako fajny gadżet do kąpieli, nie jak coś co ma zedrzeć martwy naskórek, bo w roli zdzieracza się nie sprawdza. Za to umila mi kąpiel fajnymi kawałkami kokosa i przyzwoitym zapachem :)
Świetny post, też lubię ten balsam z avonu ale z mleczkiem pszczelim, następnym razem kupię ten z brzoskwinią. :)
OdpowiedzUsuńJa się wahałam który wybrać, ale wybrałam brzoskwinkę. Pięknie pachnie :) Dokupię sobie pozostałe wersje i je porównam czy wszystkie mają takie fantastyczne właściwości :)
Usuń