Kwiecień i maj okazały się być dla mnie miesiącami znacznie bardziej magicznymi, niż mogłam się spodziewać. I nie, nie o wiosnę mi chodzi, chociaż pierwsze ciepłe dni, kwitnące kwiaty i intensywność świeżej zieleni są niewątpliwie zachwycające. Życie przyniosło mi coś więcej i jednocześnie w znaczny sposób ograniczyło mój wolny czas. W chwilach, które udało mi się skraść mojej nowej codzienności znalazłam jednak kilka ciekawych kosmetyków, o których chciałabym napisać, polubiłam się z aromaterapią pewnej intensywnie pachnącej marki i zorganizowałam sobie festiwal czytania.
JESTEM MAMĄ
v Chociaż od niedawna staram się osiągnąć rodzicielską doskonałość, nie planuję zmiany tematyki bloga na popularne treści parentingowe i okołodziecięce. Brak mi jeszcze odpowiedniego poziomu eksperckiego w tej dziedzinie, ale nie wykluczam, że wraz ze wzrostem poziomu doświadczenia, odpowiednie teksty mogą się pojawić. Na pewno zmienił się mój profil kosmetyczny i nie pozostanie to bez wpływu na posty kosmetyczne oraz ich częstotliwość. Nie ukrywajmy, mając w domu młode z gatunku homo sapiens, które jeszcze nie ogarnęło, że zakończyło już etap życia płodowego, niekoniecznie ma się czas na wieloetapową pielęgnację i makijaż, a i obsługa laptopa staje się odrobinę utrudniona.
ULUBIEŃCY
v Medela Tender Care Lanolin w Polsce funkcjonująca pod nazwą Purelan to produkt znajomy prawie każdej karmiącej matce. Najprościej mówiąc jest to wosk pochodzenia zwierzęcego (dokładniej owczego), który tworzy na skórze warstwę okluzyjną zapobiegając utracie wody, wysuszeniu i pękaniu, a także nadmiernemu narastaniu naskórka. W kosmetyce stosuje się ją w pielęgnacji praktycznie każdej partii ciała, również niemowlęcego, jednak u mnie sprawdza się przede wszystkim w trakcie karmienia piersią czy korzystania z laktatora. Chociaż według specjalistek z grupy laktacyjnej lanolina Medeli wcale lanoliną nie jest, to mi osobiście odpowiada ona znacznie bardziej niż droższe czy ekologiczne odpowiedniki tego produktu, dzięki swojej jedwabistej konsystencji.
v Bio-Oil to jeden z popularniejszych drogeryjnych produktów do walki z problemami skórnymi, które pojawiają się wskutek znacznego nadbierania i tracenia masy ciała. W teorii produkt ten jest specjalistyczną mieszanką olejów, która ma za zadanie poradzić sobie z rozstępami, bliznami, suchością i nierównomiernym kolorytem. Nie łudzę się, że za sprawą Bio-Oil moja skóra wróci do swojego wyglądu sprzed ciąży, ale produkt ten zapewnia znaczną dawkę nawilżenia bez pozostawiania tłustej warstwy. Doceniam też w nim konsystencję i łatwość stosowania do codziennego masażu, a także delikatny, niezbyt intensywny różany zapach.
v Guerlain Météorites Happy Glow Pearls of Powder są moim makijażowym uzależnieniem. Nakładane na puder utrwalający na całą twarz pięknie rozświetlają, wygładzają i odświeżają cały makijaż redukując oznaki zmęczenia. Mam wrażenie, że moja poszarzała cera nabiera zdrowego blasku, albo to efekt placebo. Bo jakoś trzeba sobie wytłumaczyć. cenę tego bądź, co bądź absolutnie uroczego kosmetyku o zapachu fiołków w minimalistycznym, delikatnie opalizującym opakowaniu. Nawet jeżeli sławetne meteoryty nie robą nic, to nie mogę się powstrzymać przed tym dotykiem luksusu w moim codziennym, prostym i mało efektownym makijażu.
NOWOŚCI
v Marc Jacobs O!Mega Bronze Coconut Perfect Tan 104 Tan-Tastic 104 jest moim największym zeszłorocznym marzeniem z kokosowej linii Marca. Pech chciał, albo moje roztrzepanie, że zanim zorientowałam się jak bardzo potrzebuję bronzera, ten był już wykupiony i musiałam pocieszyć się samym pędzlem z kolekcji. Dowiedziawszy się, że marka planuje powtórzyć zeszłoroczny sukces, wyczekiwałam z utęsknieniem dnia premiery. Marzenie każdego fana makijażu pojawiło się w mojej kosmetyczce i nareszcie mogę docenić jak świetny to produkt. Idealnie neutralny odcień brązu o zapachu Rafaello w ogromnej pojemności i przepięknym białym opakowaniu z akcentami różowego złota. Miodzio!
Więcej: MAC Fruity Juicy Collection
NAJPIĘKNIEJSZE PALETY
v Marc Jacobs Eye-Conic Multi-Finish Eyeshadow Palette 790 Fantascene to kolejna część (oprócz bronzera) kokosowej kolekcji Marca, która przykuła moją uwagę na zdjęciach promocyjnych. Zdecydowanie dawno nie widziałam czegoś tak minimalistycznego, a jednocześnie kobiecego. Oczywiście czarne opakowania innych palet tej marki wyróżniają się elegancją, ale ta biel z akcentami różowego złota ma w sobie coś wyjątkowego. I nie mam jedynie na myśli zawartości w postaci sześciu świetnej jakości cieni w ciepłej tonacji kolorystycznej, która fantastycznie podkreśli letnią opaleniznę.
v tarte Aspyn Ovard eye & cheek palette jest świetnym dowodem na moje ostatnie (i spóźnione) uzależnienie od wszystkiego, co „rose gold” oraz miłość do kwiatowych akcentów we wszystkim. Oczu nie mogłam oderwać od zapowiedzi tak cudnej palety i chociaż nie przepadam za produktami tej marki, to nie mogłam sobie darować. Niestety po raz kolejny utwierdziłam się w przekonaniu, że tarte nie lubię. Oprócz przepięknego opakowania, nie ma w tym produkcie nic wyjątkowego. Jakość jest mocno średnia z całym osypywaniem, brakiem pigmentacji i kredowością cieni, co sprawia, że w moim osobistym rankingu plasuje się niewiele wyżej niż cienie drogeryjne oraz znacznie niżej niż tańsze od tarte cienie Glam czy Sleek’i.
Więcej: Sleek Vintage Romance
AROMATERAPIA
v Bath&Body Works Aromatherapy Stress Relief to zapach pochodzący z dotychczas niedocenianej przeze mnie linii aromaterapii tej marki. W ofercie dostępne jest kilka wersji zapachowych, w tym pojawiająca się często na blogach kompozycja wanilii i paczuli o nazwie Comfort. Mi jednak najbardziej do gustu przypadła mieszanka nut eukaliptusa i mięty o działaniu zmniejszającym stres, odświeżającym i relaksującym. W teorii eukaliptus może też dodawać energii, ale mi zdecydowanie pozwala zasnąć i sprawia, że ta zielona kompozycja zapachowa towarzyszy mi w ciągu kilku ostatnich miesiecy. Może to jej podobieństwo do mojej ulubionej świecy Yankee Candle Sange&Citrus sprawiło, że polubiłam zapach Stress Relief tak bardzo, że kupiłam go w kilku postaciach – jako balsam, mgiełkę i sól do kąpieli.
Więcej: Nowe świece Yankee Candle
MÓL KSIĄŻKOWY
v Jo Nesbo Człowiek nietoperz jest początkiem nowej przygody z autorem prosto z Norwegii. Na Skandynawię jest w książkowym świecie od jakiegoś czasu moda, zaś w przypadku tego autora uznaniem cieszy się niepokorna postać detektywa z piekła rodem – Harrego Hole i najnowszych jego śledztw. Taki jest już u mnie klimat, że serie książkowe czytam po kolei, od początku. Jak wiem, że 10 część jest genialna, to najpierw sięgam po pierwsze dziewięć. Poznam lepiej głównych bohaterów i sprawdzę czy nie wydarzyło się coś, co może wpłynąć na odbiór kolejnej cześć. Ewentualnie mogę się zawsze znudzić, co zdarzało mi się przy innych skandynawskich tomach. Tym razem celem jest tom siódmy o tytule Pierwszy śnieg, który podobno nie ma sobie równych. Dobrze się składa, że karmienie niemowlaka zapewnia godziny czuwającej bezczynności, w trakcie których obsługa czynnika staje się wybawieniem od nudy i niebezpiecznego zaśnięcia z młodzieżą w ramionach, zaś autor charakteryzuje się lekkością pióra i pomysłowością, które dają czytelnikowi sporo satysfakcji.
Jaki był Twój kwiecień i maj, drogi czytelniku? Obfitował w dużo wrażeń czy minął w mgnieniu oka bez zauważenia?
Pozdrawiam!
Kasia
Wzdycham do Meteorytów, ale nadal mocno się waham :)
OdpowiedzUsuńGratuluję zostania mamą! Wszystkiego dobrego!
To bardzo ciekawy produkt, ale nie jest niezbędny ;)
UsuńDziękuję bardzo!
Faktycznie piękne palety :) I muszę w końcu sięgnąć po ten olejek :)
OdpowiedzUsuńشركة مكافحة حشرات بسيهات
OdpowiedzUsuńشركة المثالية لمكافحة الحشرات بالاحساء