Rzut okiem na Burżujską nowość, czyli Color Boost, który nareszcie udało mi się dorwać w Douglasie w Złotych Tarasach i to za bardzo przyjemną cenę 19,90. O Revlonowym maziaku do ust w kredce pisałam Wam tutaj. Wprawdzie pierwsze "wow" przeszło mi w trakcie użytkowania, to wciąż lubię się z Just Bitten Kisseable. Jednak cena powala, więc zdecydowałam się na tańszy francuski odpowiednik.
Color Boost mam w odcieniu 02 Fuchsia Libre, czyli intensywnej fuksji, która na ustach robi się bardziej malinowa. Pomadka ma bardzo przyjemną maślaną konsystencję, do tego delikatny zapach i brak smaku. Absolutnie nie podkreśla suchych skórek, daje delikatne nawilżenie i nawet po kilku godzinach usta nie są ściągnięte ani wysuszone. Ściera się równomiernie pod warunkiem, że nic nie jemy. Po jedzeniu na ustach zostaje nieładna ciemna obwódka z pomadki. Trwałość jest zadowalająca w przypadku takiego lekkiego kosmetyku - około 3 godzin. Produkt został wyprodukowany we Włoszech i jest ważny 18 miesięcy od daty otwarcia.
Na swatchu na ręku produktu jest niewiele, na ustach nałożone jest kilka warstw. Efekt można stopniować od delikatnego "muśnięcia" kolorem do dość mocnego krycia, trzeba pamiętać jednak, że kildy zetrze się "mokry" efekt, na ustach wciąż pozostaje kolor.
Jak podoba Wam się Color Boost? Miałyście już z nią styczność?
Pozdrawiam,
Kasia ;)
A w formie bonusu moi fototechnicy ;)
Mam inne kolory i bardzo je lubie,pokazywalam niedawno. Ten jest sliczny, podoba mi sie jaki daja polysk
OdpowiedzUsuńA widziałam, widziałam i bardzo zazdrościłam ;) Ja najbardziej lubię w kredce to, że da się świetnie stopniować efekt :) I nie podkreślanie suchych skórek!
UsuńWygląda bardzo ładnie na Twoich ustach mam nadzieje, że długo też się trzyma. Technicy pomocnicy przy tworzeniu posta widać, że profesjonaliści :)
OdpowiedzUsuńTrzyma się około 3-4 godzin :)
Usuń