Wydarzenie miesiąca
Na pewno do wydarzeń grudnia zaliczyć mogę moje pierwsze spotkanie blogerskie, o którym pisałam Wam tutaj.
Kosmetyk kolorowy miesiąca
Grudzień upłynął mi dość szybko i intensywnie, w związku z czym brakowało mi czasu na makijaż. Oprócz podkładu, korektora, tuszu i kredki do brwi na mojej twarzy gościł jeszcze bronzer Makup Revolution. Ocieplał moją twarz i dodawał jej koloru, aby nie wyglądała na aż tak bladą i zmęczoną. Ma ładny odcień brązu, który świetnie nadaje się do opalania buzi.
Kosmetyk pielęgnacyjny miesiąca
Grudzień nie był rewolucyjny ani pod względem kolorówki, ani pod względem pielęgnacji. Przez pierwsze dwa tygodnie skupiałam się jedynie na nawilżeniu, które daje naprawdę fantastyczny krem Bandi. Skóra jest nawodniona ale bez obciążenia, świecenia się, czy zapychania, co zdarza się w przypadku mojej cery. W drugiej połowie grudnia byłam zmuszona dołożyć do pielęgnacji krem z kwasami, ponieważ przestałam sobie radzić ze swoją cerą. Niezawodny Active Creme z SVR szybko uporał się z niespodziankami. Bandi w dzień i SVR w nocy tworzyły świetny duet, którego używam i teraz.
Zakup miesiąca
Pod koniec grudnia do moich rąk wpadła niesamowita paleta Naked Basic 2. Dosłownie, ponieważ Sephora po świętach uraczyła nas rabatem -25% na kosmetyki do makijażu, a produkty Urban Decay rozeszły się jak świeże bułeczki. Mi udało się złapać Basic 2 tylko dlatego, że ktoś z niej zrezygnował, a w innych perfumeriach były już wykupione. Miałam odrobinę szczęścia, bo paleta jest naprawdę rewelacyjna. Więcej o niej wkrótce, a tymczasem możecie zobaczyć inne nowości w mojej kosmetyczce.
Gadżet miesiąca
Pędzli mam pod dostatkiem, ale wciąż znajduję nowe modele, które znacznie ułatwiają mi życie. Do takich na pewno zalicza się Zoeva 235 Contour Shader, który podarował mi mąż pod wpływem tej listy. Pędzel jest idealny do zaznaczania załamania powieki, do tego jest miękki i jednocześnie niesamowicie sprężysty, dzięki czemu praca z nim jest szybka i komfortowa.
Trik miesiąca
Czasami gdy mam mało czasu brakuje mi cierpliwości do moich paznokci. Pozostawiam je więc nie pomalowane, przez co są bardziej podatne na uszkodzenia. Okazuje się, że jest bardzo łatwy sposób, żeby taki nadłamany paznokieć naprawić. Wystarczy torebka herbaty i lakier. Torebkę należy wyciąć w pożądany kształt i przykleić do paznokcia za pomocą bezbarwnego albo mlecznego lakieru. Takie uzupełnienie wygląda bardzo naturalnie, a mimo to jest dość wytrzymałe i trwałe by można było z nim sprzątać, gotować i żyć przez jakiś tydzień.
Zapach miesiąca
Zapachem miesiąca okazał się tym razem Red Apple Wreath z Yankee Candle, czyli wosk, który miał mnie wcale nie zachwycić. A jednak! Wprowadził w domu taki nastrój, że od razu napisałam Wam na tym na fanpejdżu. Słodki, jabłkowy, korzenny, szarlotkowy i bardzo świąteczny. Chociaż Boże Narodzenie za nami, to zapach jest idealny na mrozy, które jeszcze się pewnie u nas pojawią.
Książka miesiąca
Ten rok definitywnie należał do książkowych trylogii. Najpierw Igrzyska Śmierci, potem Delirium, a teraz Więzień labiryntu. Dystropijny świat, w którym nastolatkowie uwięzieni są w Sferze otoczonej wysokim labiryntem, gdzie nocą grasują Buldożercy. Historia równie wciągająca, co szokująca. Od pierwszego słowa nie mogłam się oderwać i przeczytałam książki w ciągu 4 dni. A to najlepsza dla nich rekomendacja :)
Film miesiąca
Wśród kilku filmów obejrzanych w grudniu w pamięć najbardziej zapadł mi Labirynt. Fantastyczny, trochę mroczny klimat spokojnego, sennego miasteczka, jakich wiele w Ameryce. Nikt się nawet nie spodziewa, że cokolwiek może się stać jego mieszkańcom. A gdy dzieje się tragedia i ginął dwie dziewczynki, zrozpaczeni rodzice starają się na własną rękę wymierzyć sprawiedliwość. Musicie obejrzeć!
Słowo miesiąca
Rodzina
red apple wreath to mój zapach życia! <3
OdpowiedzUsuńNie dziwię się :)
UsuńKrem Bandi również uwielbiam!
OdpowiedzUsuńZ bandi chce wypróbować krem z kwasami póki zima jeszcze jest :)
OdpowiedzUsuńTeż bym chciała, bo czytałam o nim wiele dobrego!
Usuń