Lubię torebki. I buty. Zawsze zwracam na nie uwagę u innych kobiet i kiedy jakiś czas temu na jednym z blogów wypatrzyłam torby łódzkiej firmy - Dziki Józef, nie mogłam o nich zapomnieć. Oczywiście torebek "ci u nas dostatek", ale ponieważ większość z moich zbiorów to tanie sieciówki, to średnio raz do roku, jakaś jest wymieniana na nową. W tym roku padło na czarny egzemplarz jesienno-zimowy.
Dlaczego Dziki Józef? Powodów jest kilka. Po pierwsze - zmęczyły mnie sieciówkowe torebki z ceraty, które rozwalają się po kilku miesiącach. Ładne tylko do pierwszego użycia, bo włożenie do nich pustego portfela powoduje odkształcenie. Za dwie takie torby mam jednego skórzanego Józefa. Po drugie - prostota i pojemność, których oczekuję po torebce na sezon jesienno/zimowy. I najlepiej neutralny kolor, żeby pasowało do wszystkiego. Po trzecie - hand made in UE. Jakoś podnosi mnie na duchu, że zainwestowałam w rodzimy towar i wspomogłam polską gospodarkę ;)
Zamówiona przeze mnie torba to model HOR_SATIN, czyli czarna, sztywna, pozioma o wymiarach 39x34x11. Powiem szczerze, że bałam się czy nie wzięłam za małej i zastanawiałam się nad zmianą na model większy. Dobrze, że tego nie zrobiłam, bo torba jest absolutnie ogromna. Zmieściłam tam 3 wielkie książki językowe, zeszyt, piórnik, portfel, kosmetyczkę i jeszcze był luz. Jest to model jednokomorowy bez suwaka. Wiem, że podniosą się głosy, że taka torba jest mało użyteczna i ktoś nas może okraść. To właśnie powiedziała moja mama, gdy pokazałam jej Dzikiego Józefa. Tak, niezbyt bezpieczna jest niezamykana torba, ale ja żadnej nie zamykam, czy ma suwak czy nie. Po prostu nie lubię zamykać torebki. Z resztą nie wyobrażam sobie jak złodziej miałby mi wsadzić rękę do tak wielkiej torby bez zostania zauważonym przez kogokolwiek. Model, który wybrałam posiada jeszcze kieszeń na telefon oraz bardzo przydatną smycz na klucze. Kieszeń rozmiarowo jest idealna na mojego Samsunga Galaxy S2, ale podejrzewam, że większe modele miałyby problem, żeby się zmieścić.
Torebki Dzikiego Józefa wykonywane są ręcznie z całą starannością. Szwy są równe, proste, bez odstających nitek. Metalowe okucia są bardzo dokładnie przyczepione i dobrej jakości. Dodatkowym atutem torebki świadczącym o jej jakości są tłoczenia na uchwytach, spodzie i froncie. Zarówno pod tym względem, jak i względem wizualnym, Dziki Józef jest po prostu zachwycający. Design jest minimalistyczny, ale wielkość robi wrażenie. Nie każdemu przypadnie to do gustu, ale fanki prostoty i jakości na pewno nie przejdą koło tych toreb obojętnie.
A jak Wam podoba się Dziki Józef? Jaki styl toreb preferujecie?
Pozdrawiam,
Kasia
Też się kiedys zastanawiałam, zwłaszcza, że Józef w moim mieście i mogłabym zobaczyć na żywo:)
OdpowiedzUsuńJa się trochę obawiałam, bo torebka jednak najtańsza nie jest, a dopiero po odebraniu paczki mogłam ją obejrzeć. Nie było się czego obawiać, bo jest idealna. Myślę jednak, że jeżeli będę w Łodzi to zajrzę do sklepu, żeby obejrzeć inne modele ;)
UsuńŁadna :) może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńja jednak wolę torebki z zapięciem, poruszam się komunikacją miejską a tam kieszonkówców niestety nie brakuje..
OdpowiedzUsuńJa też poruszam się komunikacją miejską ;) Ale zawsze bardzo uważam na torebki, mimo, że są nie zapięte ;)
Usuńmam torbe dzikiego józefa i poprosiłam o dwie smycze, jedną mam na klucze a drugą na taką większą kosmetyczkę do której wkładam dokumenty i portfel, polecam jestem bardzo zadowolona też miałam obawy
Usuń