W marcu w mojej kosmetyczce pojawiło się sporo nowości, wśród których znalazła się paleta wzbudzająca wiele emocji. Ostatni raz takie zamieszanie wzbudziła premiera brzoskwiniowej serii do makijażu Too Faced. Teraz wszyscy zachwycają się makijażem sof glam. Ja przy okazji nie mogę się oderwać od moich ulubionych minerałów, drogeryjnego kokosowego bronzera i kultowego rozświetlacza, który stał się moim ostatnim odkryciem. Zużyłam też ciekawy balsam do demakijażu i rozczarowałam podejściem L’Oreal do miceli, więc marzec obfitował w kosmetyczne doświadczenia.
ULUBIEŃCY
v Annabelle Minerals podkład matujący i korektor w odcieniu Golden Cream to mój makijażowy kompres. Nie jestem wierna minerałom, bo pomimo dużej wprawy wciąż postrzegam płynny podkład za znacznie łatwiejszy do aplikacji. Nie zmienia to jednak faktu, że minerały są wybawieniem do skóry nadmiernie wrażliwej bądź trądzikowej i sięgam po nie zawsze wtedy kiedy potrzebuję makijażu, a moja cera źle reaguje na wszystko, co nie jest wodą termalną. Kosmetyki mineralne są bardzo delikatne, a wersja matująca podkładu pięknie wygląda na mojej skórze zapewniając jej zarówno matowe wykończenie jak i naturalny blask.
v Physicians Formula Butter Bronzer nie jest niestety dostępny w Polsce, ale zależy mi na tym, by pokazywać ulubieńców niezależnie od ich dostępności, ale zgodnie z prawdą. A prawda jest taka, że ten podpatrzony na kanale Tati GlamLifeGuru bronzer to mały ideał do codziennego makijażu o świetnie wyważonej kolorystyce i pigmentacji. Jest neutralny, komponuje się z każdą karnacją, w kilku odcieniach do wyboru, świetnie się rozciera, utrzymuje aż do demakijażu i do tego pachnie kokosami. Jak na produkt drogeryjny ma też fajne opakowanie, które nie szybko ulegnie zniszczeniu. Polecam poszukiwanie szafy Physicians Formula będąc na wakacjach za granicą.
ODKRYCIE
v MAC Mineralize Skinfinish Soft & Gentle to legenda. Każdy szanujący się fan makijażu słyszał o tym rozświetlaczu, a podejrzewam, że zdecydowana większość miała już okazję go używać dołączając do gorących zwolenników produktu. Wiele lat zajęło mi nie tylko kupienie go, ale także przyjrzenie się jak wygląda na testerze w salonie marki. A jest piękny! Ciepły, szampański odcień z brzoskwiniowymi tonami. Przepięknie komponuje się z moim odcieniem skóry zapewniając jej naturalny blask bez przerysowanego efektu. Nałożony pędzlem typu tapered bądź wachlarz daje delikatny efekt, który można stopniować. Daleko mu do lustrzanego glow z Instagrama, ale do codziennego makijażu jest niezastąpiony.
NOWOŚĆ
v Anastasia Beverly Hills Soft Glam Palette jako jedyna z oferty marki zwróciła moją uwagę, bo do tej pory zestawienia kolorystyczne wydawały mi się mało praktyczne. Soft Glam miał być cudownym zestawem naturalnych i neutralnych odcieni do codziennego makijażu, który sprawdzi się przy każdej karnacji. W pierwszym momencie bardzo się zawiodłam, bo oprócz kilku brudnych róży, reszta cieni utrzymana jest w raczej ciepłej kolorystyce, której na rynku jest już przesyt. Mało entuzjastycznie podeszłam do makijażu, ale okazało się, że pomijając osypywanie się, jakość jest rewelacyjna, a ciepłe beże, brązy i pomarańcze wyglądają niezwykle naturalnie. Przeraża mnie tylko zamszowe opakowanie, które wciąż trzymam w kartoniku, by ograniczyć brudzenie. Kto wpadł na pomysł by przy kolorowych cieniach zastosować tak trudny w utrzymaniu materiał?
ROZCZAROWANIE
v L’Oreal Płyn micelarny do skóry normalnej i mieszanej miał zostać zastępstwem płynu Garniera, którego zużyłam kilka butelek. Nadszedł czas na zmianę i ledwo rozpoczęłam używać nowości, a już tego żałuję. Nie spodziewałam się aż takiej różnicy w jakości. Garnier zmywał wszystko bez tarcia, podrażniania i z ogromną wydajnością. L’Oreal taki nie jest. Podkład jeszcze zmyje, cienie raczej też, ale nawet zwykły tusz jest dla niego problemem. Nie ważne jak długo trzymam mocno nasączony płatek przy powiece, tusz się nie rozpuszcza, a jedynie trochę rozmazuje. Próba większego nacisku, czy tarcia powoduje podrażnienie spojówek. Największą zaletą tego płynu jest fakt, że jest okropnie nie wydajny i mam nadzieję, że szybko się skończy.
DENKO
v FARMACY Green Clean ucieszył mnie jak nigdy, gdy w końcu w produkcie zobaczyłam dno. Ten nowy na rynku balsam do demakijażu z naturalnych składników zdążył już otrzymać nagrodę Allure Best of Beauty. Jego kremowa konsystencja zamieniająca się w dobrze oczyszczający olejek, delikatny zapach, skuteczność i wydajność to ogromne zalety, które sprawiają, że warto po niego sięgnąć. Nie wysusza, nie podrażnia, nie powoduje powstawania niedoskonałości. Niestety po pewnym czasie używanie go przestało mi sprawiać przyjemność. Może to znudzenie, ciążowe hormony, może fakt, że pokrywka zaczęła dziwnie pachnieć po wewnętrznej stronie, ale nie mogłam się doczekać, aż go skończę. Udało się i nareszcie mam możliwość wypróbowania olejku do demakijażu Origins, ale niewykluczone, że jeszcze kiedyś wrócę do Green Clean.
ZAPACH
v Elizabeth Arden White Tea bardzo kojarzy mi się z zapachem, którego używałam jako nastolatka. Mowa o CK IN2U o cudownej świeżości cytrusów. White Tea jest trochę bardziej ziołowy, wodnisty, ale wciąż bardzo ciepły i promienny. Przypomina mi malutkie pączki na drzewach i ciepłe promienie słońca przy wciąż zimnym wietrze. Fantastycznie sprawdza się w te pierwsze, zimne dni wiosny, gdy na zmianę pada deszcz ze śniegiem i świeci słońce. Zapach nie jest męczący czy zbyt zobowiązujący, ma średnią projekcję i niestety słabą trwałość, ale wynagradza to jego cena. Jak przystało na drogeryjne perfumy, są one znacznie tańsze niż markowe flakoniki dostępne w perfumeriach.
Jaki był Twój marzec?
Pozdrawiam!
Kasia
Ja właśnie po ponad półrocznym romansie odstawiłam minerały i wróciłam do kremu BB :) Rozświetlacz MAC wygląda pięknie! Miałam z tej serii odcień Lightscapade i aż za nim zatęskniłam - był naprawdę świetny <3
OdpowiedzUsuńNawet nie przyglądałam się innym, po prostu wzięłam Soft & Gentle :P Z kremami BB jakoś mi nie do końca po drodze, chociaż jest jeden, który uwielbiam - CC krem z IT Cosmetics z ogromnym filtrem 50+. Oprócz niego żaden krem tego typu nie zagościł u mnie na dłużej.
UsuńMAC Mineralize Skinfinish Soft & Gentle uwielbiam :) muszę go wyszperać z kosmetycznych zbiorów i jutro sobie z przyjemnością nałożę :)
OdpowiedzUsuńJa moją Modern Renaissance też trzymam w kartoniku, nie rozumiem skąd pomysł takiego opakowania palet ABH. Kusi mnie bardzo ta paleta, ale jeszcze się mocno powstrzymuję przed zakupem :D
OdpowiedzUsuńMyślę, że dla Ciebie ta paleta byłaby świetna :D
Usuń