Resortowej przygody ciąg dalszy. Wprawdzie First Timer się nie wykazał, ale nie zamierzam się zniechęcać.
In The Cab-Ana to najpiękniejszy odcień z całej kosteczkowej czwórki. Idealny morski turkus, który na myśl przywodzi przejrzystą wodę w oceanie. No wakacje pełną gębą. Lakier kryje świetnie (dwie warstwy wystarczą do pełnego krycia), chociaż nie nakłada mi się go najwygodniej ze względu na amerykański pędzelek, na który chyba zawsze będę narzekać. Emalii praktycznie nie trzeba pociągać topem, bo dość szybko schnie i ładnie się błyszczy.
Jeżeli chodzi o trwałość pierwszej resortowej dwójeczki, to nie jest najlepiej. Oba lakiery pokazywane przeze mnie do tej pory zaprezentowały mi odpryśnięte boczki już po niecałych 48 godzinach od pomalowania, co nie jest rewelacyjnym wynikiem. Wręcz przeciwnie pod tym względem pierwszy raz jestem zawiedziona Essie. Nie wiem czy to problem z lakierami, czy może z Good To Go, który nie specjalnie chce przedłużać trwałość lakierów.
Pomimo niedociągnięć w postaci trwałości i pędzelka, lakier oceniam dość wysoko i na pewno nie raz zagości on na moich paznokciach, chociaż będę musiała trzymać buteleczkę w pogotowiu (na wypadek odpryśnięcia) :) A jak Wam podoba się ten odcień?
Pozdrawiam,
Kasia
Ps. AAAAA!! 100 obserwatorów! Dziękuję!
ale piękny, taki radosny, idealny na lato :)
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę :) Idealny, wakacyjny lakier :)
UsuńGratuluję pierwszej setki i życzę kolejnych miłych. :) Kolor prześliczny. Uwielbiam Essie mimo że mi też czasami odpryskują, u mnie raczej jest wina paznokci. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Mi nie pogorszyły się paznokcie, więc nie wiem z jakie powodu tak odpryskują...
Usuń