Niestety życie prywatne trochę mi popsuło plany, dlatego zaplanowane posty przesunęły się w czasie i dopiero teraz mogę podsumować marzec.
1. Najlepiej wspominane
Wypad na zakupy z przyjaciółką. Rzadko nam się to zdarza ze względu na brak czasu i moją zakupową niechęć. Nie dość, że poszukując sukienki na chrzest znalazłyśmy kilka ciekawych rzeczy, to ja zdobyłam większą mobilizację do chudnięcia ;)
2. Kosmetyczne zauroczenie
Marzec niezaprzeczalnie należał do podkładu Warm Peach i korektora PeepO z Lily Lolo. Żeby wszystko ładnie stopiło się ze skórą jako bazę nakładałam puder Essence Fix&Matte. Na policzkach gościły u mnie naprzemiennie dwa róże: Cream Soda z Mac'a i Mirrored Pink ze Sleek'a, usta pokrywałam pomadką z masłem shea Greenland lub Shine Caresse w odcieniu 400 Eve. Przeprosiłam się też z Oh So Special Sleek'a i korzystałam z 4 cieni (Bow, The Mail, Wrapped Up i Pamper) do zrobienia fioletowo-różowego smoky. W zeszłym miesiącu nabyłam szampon i odżywkę Alterry Granat i Aloes, które na dobre rozgościły się w mojej łazience. Rewelacyjny komplet dla moich włosów. A na paznokciach Peaches And Cream, który chyba się zawstydził i trochę chowa się na zdjęciu ;)
3. Kosmetyczne rozczarowanie
Blue Lake od Wibo słabo się trzyma, długo schnie i ciężko nakłada. Pisałam o nim tutaj. Kiedy trafiła do mnie pomadka Kate Moss dla Rimmel spodziewałam się cuda. No cóż, mazidło nie nadaje się na moje usta, nawet po super extra nawilżająco-peelingującej regeneracji. Wygląda źle, do tego wysusza, słabo się trzyma i strasznie śmierdzi. Kolor 16 jest piękny, ale mogę go używać tylko w połączeniu z pomadką nawilżającą Greenland. Inaczej jest masakra.
4. Kosmetyczne nabycie
Miesiąc stał definitywnie pod znakiem pomadek i róży. Z L'oreala trafiły do mnie dwie Shine Caresse w odcieniach 102 Romy i 400 Eve, a także Rouge Caresse w odcieniu 04 Rose Mademoiselle. Koszyk mój zaszczyciła (a może to ja zaszczyciłam ją zakupem) pomadka Kate Moss dla Rimmel w odcieniu 16. Nabyłam też dwa róże Cream Soda z Mac i Mirrored Pink z limitki Aqua Collection Sleek'a. Pokusiłam się też o 3 próbki róży i jedną rozświetlacza do zamówienia z Lily Lolo (podkład Warm Peach i korektor PeepO). Skusiłam się na liner w pisaku Stays No Matter What z nowości Essence. W marcu dostałam równiez Inglotowy prezent od Zajączka, który pokazywałam tutaj.
5. Muzyczne uzależnienie
W tym miesiącu królowała u mnie Pink, jej nowa płyta jest rewelacyjna.
6. Książkowe zaczytanie
To był leniwy miesiąc, bo zaliczyłam tylko dwie książkowe pozycje - Błękitne Wzgórze Nory Roberts i Północ i Południe Elizabeth Gaskell. Obie książki to klasyczne romansidła połączone z bardziej ambitnym wątkiem. Pani Roberts pokusiła się o wplątanie w to wszystko kryminału, ale postacie ociekające seksem jakoś słabo się odnajdują w takiej scenerii. W przypadku drugiej książki nie jest tak źle - XIX-wieczna Anglia z wszystkimi jej ograniczeniami, do tego naprawdę realne dramaty głównych bohaterów, zręcznie i inteligentnie skonstruowane dialogi, a gdzieś w tym wszystkim rozwija się bardzo nieoczekiwany związek.
7. Filmowe objawienie
Paycheck ("Zapłata") to film z Benem Affleckiem, którego średnie umiejętności aktorskie bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły tym razem. Powstały na podstawie powieści Phillipa K. Dicka jest świetnym filmem akcji z charakterystyczną Umą Thurman. Świetne sceny akcji połączone z ciekawym wątkiem fantastycznym naprawdę trzymają w napięciu i podtrzymują zainteresowanie widza. Tą pozycję polecam. O Zmierzchu i całej jego filmowej sadze, która męczy teraz widzów TVN-u, rozpisywać się nie będę. Przestrzegam. Książki miały ogromny potencjał, ale najwyraźniej scenarzyści i reżyserowie kolejnych części nie umieli temu sprostać. Szkoda, bo mogło wyjść coś na miarę filmowego Harrego Pottera, a tak mamy gniot dla rozemocjonowanych nastolatek. I co tu robi Kristen Steward i jej zaćpane oczy?
8. Kulinarne objawienie
Miodownik z kaszą manną i powidłami, na którego do tej pory nie zwracałam większej uwagi, podbił moje serce w te święta. Jest pysznie, ale bardzo słodko i tucząco.
9. Podróżowe odkrycie
Tak jak wspominałam w ostatnim podsumowaniu, w tym miesiącu wybraliśmy się na Śląsk do rodziny mojego M., aby tam spędzić Święta Wielkanocne. Sobota przed świętami była ciepła i słoneczna, a ja cieszyłam się, że nadeszła wiosna, iestety Niedziela Wielkanocna zrewidowała moje poglądy witając nas obfitymi opadami śniegu. Idąc na Rezurekcje miałam wrażenie, że idę na Pasterkę w Boże Narodzenie.
10. Marcowe osiągnięcie
Miałam nadzieję, że napiszę tutaj, że pozbyłam się kilku kilogramów. Niestety nie pozbyłam się, za to zdobyłam fajną letnią sukienkę, która ukrywa co trzeba. Poznałam też nowy czas we francuskim ;)
też lubię tą serię Granat i Aloes z Alterry :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem jest rewelacyjna na moje suche końcówki :)
UsuńTa paletka mi się bardzo podoba:)
OdpowiedzUsuńMi też ;) Pasuje do wielu karnacji, jest idealna na dzień i na wieczór :)
Usuń